niedziela, 28 czerwca 2015

"Dziewiąty Mag" czyli zetknięcie ludzi z dwóch światów.

Hej!

Przyszedł czas na kolejną recenzję. Tym razem coś dla fanów fantastyki - "Dziewiąty Mag",  A.R. Reystone. Pierwsza część trylogii Polskiej autorki, która pisze pod tym właśnie pseudonimem. O tym, że sięgnęłam po tę książkę, tak naprawdę zadecydował przypadek. Kiedy przechadzałam się między regałami w bibliotece, jak zwykle wpatrując się w grzbiety książek i czekając na cud, że nagle mnie olśni co sobie wypożyczyć, natknęłam się na "Dziewiątego Maga", przeczytałam "tylni opis" i zdecydowałam się na tę pozycję. Wiecie co ? W sumie to nie żałuję mojej decyzji, ponieważ ta książka jest całkiem ok.
 Zapraszam na recenzję :)



"Dziewiąty Mag" z założenia jest powieścią fantastyczną. Tak to prawda, jednak w tej książce mamy także dosyć dobrze rozbudowany wątek miłosny i  elementy powieści przygodowej. Mi to akurat odpowiadało, ponieważ w okresie letnim (tak jak zresztą większość z Was ;) ) wolę czytać książki "lżejsze", więc ta pozycja naprawdę przypadła mi do gustu (mimo paru minusów, o których wspomnę trochę później) i to od pierwszych stron.
Główną bohaterką książki jest Ariel. Około trzydziestoletnia weterynarz, a także matka ośmioletniej Amandy, która żyje w naszym świecie i posiada magiczne zdolności, z których istnienia nie zdaje sobie sprawy (do czasu...).

Akcja książki zaczyna się zawiązywać kiedy kobieta napadnięta przez "włóczęgów" zostaje uratowana przez Fabiena, pięknego ciemnoskórego mężczyznę z zielonym tatuażem w kształcie głowy smoka - przybysza z równoległego świata. Świata, który zamieszkują elfy, smoki oraz inne fantastyczne stworzenia. Świata, w którym istnieje dziewięć miast, a każde jest chronione przez magiczną kopułę. Zadaniem oficera jest sprowadzenie Ariel do jednego z miast, aby zaradziła dziwnej epidemii wśród smoków. Na początku kobieta jest niechętna, uważa, że ktoś próbuje spłatać jej figla i z niej żartuje, więc zapomina o całej sytuacji. Jednak kiedy parę tygodni później w świecie Ariel pojawia się kolejny wysłannik, korzystają z dwutygodniowej z nieobecności córki rusza w nieznane, nie do końca pewna czy jej decyzja była słuszna. W fantastycznym świecie musi ona udawać mężczyznę, min. dlatego, że wejście kobiety do zagrody smoka jest uważane za "obrazę majestatu". Jak poradzi sobie z wykonaniem zadania ? Tego musicie dowiedzieć się sami ...

Książkę czyta się naprawdę przyjemnie, jednak części osób będzie przeszkadzał wątek miłosny. Dla mnie nie był on szczególnie uciążliwy jednak w paru momentach miałam wrażenie, że zamiast książki fantasy czytam romansidło, ponieważ bardziej skupiono się na tym właśnie wątku, niż samej akcji, na szczęści takich momentów nie było sporo, a po zakończeniu lektury nie byłam rozczarowana

Moja ocena książki to  6,66/10


Jest to całkiem ciekawa powieść, jednak nie powala. W sam raz na wakacje, ponieważ posiada dosyć lekką fabułę. Nie mamy tutaj typowego podziału na rozdziały, tylko "przerywniki" w kształcie smoka. To osobiście mi nie przeszkadzało, ponieważ były one rozmieszczone dosyć często i w każdej chwili mogłam przestać czytać, nie tracąc przy tym wątku.



Według mnie "Dziewiąty Mag" to jednak bardziej fantastyka dla dziewczyn, niż dla chłopaków (nikogo tutaj nie dyskryminuję ;P), gdyż obawiam się, że panowie mogliby się trochę zanudzić czytając dosyć częste, uczuciowe przemyślenia Ariel... Jeżeli jednak szukacie czegoś lekkiego, a zarazem niezbyt krótkiego (aby nie połknąć tego w pół dnia ;D) np. na wyjazd to myślę, że ta książka okaże się dobrym rozwiązaniem.

Do przeczytania!!!

Ania :)


poniedziałek, 22 czerwca 2015

Seria "Wyjątkowy rocznik" czyli idealny prezent na dzień taty.

Hej!

Dzień taty zbliża się wielkimi krokami, więc wypadałoby sprawić swojemu rodzicowi chociaż symboliczny upominek. Zwykle robię wszystko na ostatnią chwilę i tak też było w tym przypadku. Ze względu na ograniczoną ilość czasu, tym razem postanowiłam coś kupić. Niestety książki, które mogłyby mojego tatę zainteresować były w księgarni (nazwy nie będę podawać, domyślcie się sami) "nieobecne". Zrezygnowana postanowiłam poszukać czegoś ciekawego i  jaka była moja radość kiedy ujrzałam kartonowy regał z książkami serii "Wyjątkowy rocznik" wydawnictwa Buchmann.



"Wyjątkowy rocznik" to seria krótkich, kolorowych albumów z najważniejszymi wydarzeniami z  lat 60, 70 i 80. Zależy, który rocznik dotyczy Waszego rodzica ;).  Książki te mają na celu przypomnieć dzieciństwo osobom urodzonym w danych latach, aby przywołać w nich wspomnienia z młodości. Albumy te posiadają naprawdę ładne zdjęcia, oraz krótkie opisy czyli to co zachęci Waszych tatusiów do  usadowienia się w fotelu i odbycia mentalnej podróży w czasy swojej młodości. 


Niestety, nie każdy rok urodzenia znajduje się w tej serii. Ja jednak nie widzę problemu aby własnoręcznie wyciąć i dokleić na okładkę odpowiednią cyfrę. Przecież kreatywność to podstawa, a Wasz tata na pewno to doceni ;)

Kwestię oceny należy pozostawić osobie, która takowy album dostanie, jednak myślę, że większości rodziców bardzo spodoba się ta pozycja. Kiedy mój tata to przeczyta, dam Wam znać co o tym sądzi ;)

Jeżeli jeszcze nie macie prezentu dla swojego rodzica, albo po prostu chcecie zrobić przyjemność komuś bliskiemu, to myślę, że taka książka jest naprawdę świetnym rozwiązaniem, zważając chociażby na jej dosyć niską cenę (sugerowana to 25 zł, jednak możecie ją dostać za ok. 15 zł) oraz szeroki zakres lat.

Mam nadzieję, że tą "niby-recenzją" pomogłam niezdecydowanym lub zapominalskim osobom w wyborze prezentu dla taty ;)

Do przeczytania !!!

Ania :)


sobota, 20 czerwca 2015

"Prawie jak gwiazda rocka" czyli po burzy zawsze wychodzi słońce.

Hej!

Czas na recenzję książki, która  podbiła moje serce, czyli "Prawie jak gwiazda rocka" Matthew Quicka. Z twórczością tego amerykańskiego autora po raz pierwszy zetknęłam się w zeszłe wakacje, a kiedy jesienią zostały wydane w Polsce jego pozostałe dwie młodzieżowe powieści ( "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" był już u nas wcześniej, tylko w innej okładce), bardzo się ucieszyłam. Co prawda książkę czytałam jakiś czas temu, ale uważam, że nie ma takiej opcji, aby jej recenzja nie pojawiła się na blogu. Tak więc zapraszam do czytania :)


"Prawie jak gwiazda rocka" to naprawdę optymistyczna powieść. Optymistyczna w tym sensie, że po jej przeczytaniu zaczynamy myśleć, że tak naprawdę w większości nasze problemy są błahostkami i zazwyczaj nie warto płakać oraz rozczulać się nad sobą, tylko wziąć się w garść i zacząć robić coś pożytecznego. Książka Matthew Quicka pokazuje także jak wielka jest siła przyjaźni, ponieważ nawet kiedy wydaje nam się, że zostaliśmy sami, to w trudnych sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś, kto nam pomoże.

Jeżeli myśleliście, że wasze życie jest "ciężkie i trudne" to jesteście w błędzie ...  Amber Appelton ma siedemnaście lat i mieszka w Żółtku (porzuconym na parkingu szkolnym autobusie) wraz z matką, (która zarobione pieniądze wydaje na alkohol i papierosy, przez co główna bohaterka często chodzi głodna..) oraz ukochanym psem Bobbym Big Boy'em (B₃), którego znalazła na wpół wygłodzonego w pudełku po butach. Moglibyście pomyśleć "Kurczę chyba gorzej być nie może!", a no może... (ale w fabułę nie będę się, aż tak zagłębiać aby nie popsuć Wam frajdy z czytania, jeżeli ktoś się na przeczytanie zdecyduje, a taką mam nadzieję) Mimo swojej trudnej sytuacji Amber nie poddaje się, stara się nie myśleć o przyszłości i robi dużo pozytywnych rzeczy. Między innymi należy ona do Federacji Fantastycznych Fanatyków Franksa, (gdzie poznała swoich czterech  przyjaciół : Tya, Chada, Ricky'ego i Jareda) co tydzień chodzi do Domu Spokojnej Starości, aby toczyć walki na słowa z Joan Sędziwą i uczy Chrystusowe Diwy z Korei angielskiego. Amber to naprawdę wspaniała osoba. Bez kitu!

Matthew Quick zastosował tutaj narrację pierwszoosobową. Czytając powieść z punktu widzenia Amber możemy ją bliżej poznać, a z czasem  mamy wrażenie jakby siedziała obok nas i była naszą przyjaciółką. Autor idealnie przedstawia wydarzenia jako nastolatka (chociaż wydawałoby się to trudne), zachowuje jej dystans do siebie i używa młodzieżowych zwrotów, (np. Bez kitu!, które jest chyba ulubionym powiedzeniem Amber ;) ) dlatego książkę czyta się naprawdę bardzo przyjemnie.

Moja ocena  książki to  10/10 !!!


Gwarantuje, że w czasie czytania "Prawie jak gwiazda rocka" będziecie płakać i śmiać się do łez, gdyż może się tak nie wydawać, ale jest to naprawdę bardzo wartościowa książka. Powieść ta uświadomiła mi, że tak naprawdę większość naszych problemów to błahostki i zamiast zamartwiać się oraz płakać nad własnym losem powinniśmy nieść pomoc tym bardziej potrzebującym. Bez kitu!

Dzisiejsza recenzja była krótsza ale bardziej 'na luzie' i myślę, że tak jest lepiej. Zapraszam do aktywnego komentowania i dzielenia się swoją opinią na temat tej książki, czy czytaliście, czy zamierzacie przeczytać albo czy Was do niej zachęciłam.

Do przeczytania !!!

Ania :)


wtorek, 16 czerwca 2015

Scooby Doo Book Tag

Hej !

Po pierwszej recenzji przyszedł czas na książkowy tag. Do jego wykonani zostałam nominowana przez Victorię z Czytelnicze myśli, zaś on sam został stworzony przez Natalię Łucję z With coffe and books :) Jak już pewnie zobaczyliście po tytule i grafice (no chyba, że nie każdy jest spostrzegawczy- uszanujmy to...) tag ten odnosi się do bardzo popularnej bajki "Scooby Doo", jeżeli ktoś nigdy nie oglądał (chociaż to chyba niemożliwe...) to tutaj możecie sobie o całym serialu poczytać szybki klik. Chyba was tym nie zaskoczę jeżeli powiem, że w dzieciństwie bardzo lubiłam oglądać tę bajkę i gdybym miła teraz ją obejrzeć to też nie byłoby problemu, tylko jedno ale - wolę starsze odcinki, według mnie są fajniejsze ;P Ale nie przedłużając, czas zacząć Scooby Doo Book Tag !


1. Scooby Doo - bohater o wielkim sercu.

Myślałam, myślałam, aż wymyśliłam: Lily Potter czyli mama Harrego Pottera. Według mnie jest to postać o wielkim sercu, ponieważ oddała życie za swoje dziecko. Myślę, że jest to wystarczający dowód potwierdzający "wielkość" jej serca ;)

2. Velma - bohater, którego umiejętność chłodnej logiki uratowała życie reszty grupy.

Zdecydowanie Tory Brennan z cyklu "Wirusy" autorstwa Kathy Reichs. Tej 14-latce nie raz udało się uratować swoich przyjaciół wpadając na genialny pomysł w ostatniej chwili.


3. Fred - bohater, który nie jest znany wyłącznie ze swojej urody.

Długo rozmyślałam nad odpowiedzią i właściwie nie potrafiłam wymyślić czegoś bardzo kreatywnego, więc osoba która nie jest znana wyłącznie ze swojej urody to Cedrik Diggory, kapitan drużyny Hufflepuffu w quidditchu. To właśnie ta "posada" oraz udział w turnieju trójmagicznym przyniosły mu "sławę".


4. Kudłaty - bohater żyjący w cieniu swoich przyjaciół.

To także jest ciężkie pytanie, ale w tym przypadku wykażę się kreatywnością i według mnie bohaterem, który żył w cieniu swoich przyjaciół był Chester Rawls z serii "Tunele".Wszystkie zdarzenia dotyczyły Willa (najlepszego przyjaciela Chestera) i to właśnie nim interesował się ogół dorosłych, jednak nie będę Wam tu spoilerować ;)  

5. Daphne - bohater, o którym zmieniłaś zdanie.

Tutaj nie mógł znaleźć się kto inny niż Severus Snape (znowu z "Harrego Pottera", ale co ja mam zrobić skoro tam jest tak wiele wspaniałych postaci ...). Moja opinia na jego temat uległa zmianie o 180°, jednak aby się o tym przekonać trzeba by przeczytać wszystkie części więc także nie będę Wam robić spoilerów :3


6. Scrappy Doo - bohater znany ze swojej odwagi.

Itch (a własciwie Itchingam, ale to głupio brzmi...) Lofte, zafascynowany chemią 14-latek z książki "Itch. Pasjonujace przygody poszukiwacza pierwiastków". W jego ręce pewnego dnia trafia bardzo niebezpieczna substancja, z którą chłopak w bardzo odważny sposób musi sobie poradzić (a właściwie nie z nią (chociaż po części też) tylko z nieodpowiednimi ludźmi ...


7. Scooby chrupki - przysmak bez którego nie jesteś w stanie czytać. 

Tutaj Was zagnę, gdyż ... nie posiadam żadnej takiej  przekąski HA, jesteście zaskoczeni prawda ?!? ;)

Ja natomiast nominuję:

To już koniec tego posta, mam nadzieję, że jak na pierwszy tag było w miarę ok.
Do przeczytania !!!

Ania :)


niedziela, 14 czerwca 2015

"Endgame. Wezwanie" czyli jedna wielka zagadka.

Hej!

Czas na pierwszą recenzję, nie jestem całkowicie przekonana do tego, czy aby na pewno będzie ona sensowna, ale czemu by nie spróbować ? ;)

Zazwyczaj kiedy decyduję się na jakąś książkę, najpierw patrzę na okładkę (wiem, że nie powinnam tak robić, ale jestem pewna, że 90% ma dokładnie tak samo ;P ), a dopiero potem czytam opis. W przypadku "Endgame" Jamesa Freya i Nilsa Johnsona-Sheltona było tak samo.  Kiedy zobaczyłam okładkę tej książki wiedziałam, że sama powieść  musi być nietuzinkowa i niesamowita, ponieważ rzadko kiedy widuję tak ciekawe okładki, no dobra, ciekawe widuję często, ale ciekawe w innym sensie. Nie mówię tutaj o wspaniale obrazujących bohaterów czy nawiązujących do tytułu grafikach, tutaj chodzi o coś więcej, o tajemniczość. Wrażenie tajemniczości zazwyczaj sprawia kolor czarny, okładka "Endgame" jest złota, naprawdę złota, więc o co chodzi z tą tajemniczością ? Wpatrując się w dziwny symbol niby z wężem, niby z różą wiatrów, oraz połyskujące złote tło, mogę jedynie snuć domysły o fabule, wierzcie mi lub nie ale ta okładka naprawdę jest wspaniała, a na żywo prezentuje się jeszcze lepiej, a kiedy przeczytałam opis od razu wiedziałam, że książka będzie w moim stylu. Co lepsze potem dostałam ją na urodziny od Fanny Devin z bloga "Buszująca wśród książek", oraz Vicky z "Czytelnicze myśli Wiktorii", za co bardzo im dziękuję c:



Jednak już tak bardziej konkretnie, o fabule. Endgame jest grą, grą która zadecyduje o przyszłości, grą która toczy się w świecie rzeczywistym lecz tak naprawdę nikt nie wie kiedy się rozpocznie, dlatego właśnie szkoli się Graczy. Każdy z 12 starożytnych ludów wybiera i szkoli jedną osobę na wypadek Wezwania. Musicie bowiem wiedzieć, że brać udział w Endgame mogą jedynie osoby między 13, a 20 rokiem życia, dlatego szkoli się je od małego, aby w razie czego potrafiły wykazać się sprawnością fizyczną, a także sprytem i umiejętnością logicznego myślenia, ponieważ aby wygrać Endgame, należy odnaleźć trzy klucze ukryte gdzieś nie Ziemi. Brzmi banalnie prawda ? Ale wcale takie nie jest, biorąc pod uwagę, że istnieją jeszcze inni Gracze, którzy tylko czekają aby Cię dopaść...  Mimo tego, że gra toczy się naszym świecie, o jej istnieniu wiedzą jedynie Gracze i ich rodziny czyli tak naprawdę nieliczni. Kiedy rozpoczyna się Wezwanie, a na Ziemię spada 12 meteorytów w różnych krańcach świata, ogół społeczeństwa uważa to za czysty przypadek, lecz tak nie jest... W tym momencie życie wielu osób legnie w gruzach.

Sarah Alopay jest "przedstawicielką" 233 ludu - Cahokianów, zwykłą dziewczyną (no prawie zwykłą, jeśli nie brać pod uwagę tego, że jest Graczem), która kończy szkołę z wybitnymi osiągnięciami i wiąże swoja przyszłość z chłopakiem - Christopherem. W momencie Wezwania jej życie obraca się o 180 stopni, nie sądziła, że Endgame rozpocznie się za czasu gdy będzie Graczem, tym bardziej, że tak naprawdę na początku szkolony do tego był jej brat Tate, jednak kiedy został ranny rada ludu zadecydowała, że to właśnie Sarah powinna przejąć jego "funkcję".
Jago Tlaloc, to Olmek, Gracz 21 ludu. Jego rodzina cieszy się mocną pozycją, a rodzicie mają pod sobą część miasta. Chłopak jest osobą pewną siebie i wydawałoby się, że bezlitosną, ale czy na pewno ?

Mogę śmiało stwierdzić, że jest to dwójka głównych bohaterów, ponieważ większość akcji w książce opiera się właśnie na nich, ale nie będę Wam tutaj zbyt dużo spoilerować ;)
Co do pozostałych postaci, niektóre z nich naprawdę da się polubić, jednak innych, przesiąkniętych złem, aż do szpiku kości nie potrafiłam obdarzyć choć odrobiną sympatii.

Moglibyście powiedzieć, że fabuła tej książki przypomina "Igrzyska śmierci" i wcale się Wam nie dziwię. Na początku obawiałam się, że może to być po części plagiat,  jednak jak już zaczęłam czytać moje wątpliwości zostały rozwiane. W samej książce bardzo ciekawe jest to, że nie dzieli się ona na typowe rozdziały, tylko każdy "podrozdział" ukazuje co dzieje się z jednym lub kilkoma bohaterami w danym miejscu.

Dodatkowym atutem powieści Freya, jest to, że ona sama jest zagadką. My, także możemy wziąć udział w Endgame, oczywiście nie w takiej postaci jaką przed chwilą Wam opisałam ;) Chodzi o to, że na stronach książki znajdują się zagadki, (oczywiście nie jakieś tam proste rebusy, tylko najprawdziwsze zagadki!) a ten któremu uda się je rozwiązać może zgarnąć 500 000 $. Niestety (a może to i lepiej dla nas ? ) jak do tej pory nikomu sie to jeszcze nie udało, więc jak widać to nie jest to wcale proste....

Moja ocena książki to mocne 8/10.

Jest to 500 stron naprawdę wspaniałej historii, do końca trzymającej w napięciu, a co najlepsze to dopiero jedna z trzech części. Kolejnym atutem tej książki są krótkie rozdziały (czy jakby to tam nazwać), a także naprawdę dobrze wykreowani bohaterowie z ciekawymi charakterami, ponieważ to też jest naprawdę ważne. Kolejny plus tej powieści, to właśnie zagadki, ponieważ nawet jeżeli już ją przeczytałam mogę zabrać się za nią od tej bardziej tajemniczej strony i na pewno nie będę się nudzić, a może nawet szczęście by mi dopisało ? Jak dla mnie jest to fantastyczna, pełna akcji książka na wakacje, którą naprawdę Wam polecam
.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć tą recenzją. Od tego ciągłego pisania już mnie ręce bolą. Koniecznie podzielcie się swoją opinią :)
Do przeczytania !!!


Ania

niedziela, 7 czerwca 2015

O mnie i o tym co tutaj robię słów kilka...

Hej!!!
Nazywam się Ania, i ... zawsze miewam dziwne pomysły. Za sprawą paru osób postanowiłam, że spróbuje swoich sił w blogowaniu, a jako, że recenzje książek i te sprawy (sami raczej wiecie, jeśli trafiliście tu po tytule) nadają się na temat bloga, to właśnie tym się zajmę. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, ponieważ niestety posiadam słomiany zapał... Przykładowo: próbowałam nauczyć się grać na gitarze, jednak aż tak (jak się potem okazało) mnie do tego nie ciągnęło i teraz stoi ona w kącie, dosłownie w kącie, między łóżkiem a szafą, i się kurzy ...
Książki czytam od małego (no prawie, bo wcześniej rodzice mi czytali :) ), i uważam je za ucieczkę od codzienności. Na nudę lub brzydką pogodę nie ma nic lepszego niż ciekawa książka! Pomyślmy logicznie, niektórzy ludzie bardzo lubią oglądać filmy, ale większość filmów nie powstałaby, gdyby nie książki, bo przecież taki reżyser musiał coś czytać aby znaleźć inspirację (nie wspomnę już o filmach na podstawie książek), oczywiście nie twierdzę, że filmy są złe ( sama lubię je oglądać), lecz skoro ma to być blog o książkach, a część osób wejdzie tutaj przypadkowo, to musicie znać moje poglądy na ten temat.
Jednak wracając na dobry tor "jazdy" czytam pozycje, których opis mnie zaintryguje, lub po prostu zostaną mi polecone, przez godne zaufania (w książkowym oczywiście temacie), znające moje gusta osoby. Najczęściej sięgam po książki przygodowe, fantastyczne, a od niedawna kryminały.
Jeśli już pewnie zauważyliście nie potrafię pisać o sobie i nie czuję się dobrze pisząc powitalne posty (masło maślane). Więc (nie zaczynamy zdania od więc, ale tylko to słowo mi tutaj pasuje :) )  myślę, że czas zakończyć ten post, gdyż schodzimy na tematy niezwiązane z książkami, a nie o to tutaj przecież chodzi. Jeżeli doczytaliście to do końca, gratuluję, jednak da się ze mną wytrzymać. Koniecznie wyraźcie swoją opinię w komentarzu, gdyż to będzie dla mnie znak czy ktoś w ogóle chce czytać moją twórczość. Mam nadzieję, że moja osoba przypadnie Wam do gustu.
Do przeczytania !!! (do zobaczenia to chyba tak niezbyt, bo to przecież blog... )
Ania :)